Aktualności

Parkiet: Coraz większa rola funduszy obligacji korporacyjnych

01.09.2017

Zapraszamy do lektury felietonu autorstwa Krzysztofa Dziubińskiego, członka zarządu DM Navigator, opublikowanego dnia 1.09.2017 w dzienniku Parkiet

Parkiet.com: Coraz większa rola funduszy obligacji korporacyjnych

Poniżej również treść Felietonu:

Coraz więcej firm finansuje działalność z wykorzystaniem obligacji korporacyjnych, a pierwszym i naturalnym wyborem emitentów są co do zasady inwestorzy instytucjonalni, w tym przede wszystkim TFI.

Największymi inwestorami na polskim rynku obligacji korporacyjnych są TFI i ich rola rośnie wraz z systematycznie rosnącą wartością zarządzanych przez nie aktywów. Obecnie ponad 30 TFI posiada fundusze wyspecjalizowane w obligacjach korporacyjnych. Natomiast biorąc pod uwagę również fundusze mieszane, dług firmowy znajdziemy w ponad 200 różnych funduszach.

Stały przyrost aktywów funduszy obligacji korporacyjnych wynika z kilku czynników. Przede wszystkim dobra koniunktura oraz stabilne otoczenie makroekonomiczne zachęcają do inwestowania, a utrzymujące się rekordowo niskie stopy procentowe zachęcają do lokowania oszczędności w inne klasy aktywów niż lokaty bankowe. Taką właśnie alternatywą są m.in fundusze obligacji korporacyjnych, które są coraz częściej uwzględniane przez Polaków przy budowaniu swojego portfela. Obecnie fundusze obligacji korporacyjnych osiągają stopę zwrotu dla inwestorów na poziomie 3–4 proc. w skali roku, także są w stanie oferować trochę wyższe stopy zwrotu niż na lokatach przy ograniczonym ryzyku. Co istotne, pomimo koncentracji na obligacjach korporacyjnych fundusze te mają różne polityki inwestycyjne, co z jednej strony przekłada się na parametry obligacji, których szukają, z drugiej zaś na stopy zwrotu oferowane swoim inwestorom. Czyli mamy na rynku fundusze inwestujące wyłącznie w obligacje blue chips oraz fundusze specjalizujące się w obligacjach typu high-yield (o wysokiej rentowności – red.). Z oczywistych względów różnią się one poziomem ryzyka, co należy wziąć pod uwagę przy ich wyborze.

Większa wartość środków w funduszach zachęca również przedsiębiorstwa do pozyskiwania w ten sposób kapitału na rozwój. Pomimo dużej dostępności finansowania bankowego coraz więcej firm finansuje swoją działalność z wykorzystaniem właśnie obligacji korporacyjnych, a pierwszym i naturalnym wyborem emitentów są co do zasady inwestorzy instytucjonalni, w tym przede wszystkim właśnie TFI. Powodów tego jest kilka, a do najważniejszych należą koszty i szybkość przeprowadzenia całego procesu, gdyż inwestorów instytucjonalnych można pozyskać w ofercie niepublicznej, niewymagającej przygotowania prospektu emisyjnego. Co istotne z punktu widzenia przedsiębiorstw, rośnie nie tylko wartość aktywów funduszy, ale również liczba samych funduszy, co przekłada się na lepszą ofertę dla przedsiębiorstw zainteresowanych finansowaniem się poprzez obligacje korporacyjne. Z punktu widzenia strategii finansowania przedsiębiorstwa pozwala to również jeszcze bardziej dywersyfikować swoje źródła kapitału oraz ułatwia pozyskiwanie dodatkowych środków w przyszłości z kolejnych emisji obligacji.

Przyrost aktywów w funduszach w ostatnich latach bezpośrednio przekładał się na rozwój rynku długu firmowego w Polsce, który staje się coraz bardziej dojrzały. Biorąc pod uwagę pozytywną sytuację makroekonomiczną i wartość oszczędności zgromadzonych przez Polaków na lokatach, jak również wzrost zainteresowania pozyskiwaniem finansowania przy użyciu obligacji korporacyjnych przez przedsiębiorstwa, można być optymistą, jeśli chodzi o dalszy wzrost aktywów funduszy obligacji korporacyjnych i ich roli w finansowaniu przedsiębiorstw.


Parkiet: Obligacje korporacyjne. Alternatywa dla akcji?

12.08.2017

Zapraszamy do lektury felietonu autorstwa Krzysztofa Dziubińskiego, członka zarządu DM Navigator, opublikowanego dnia 12.08.2017 w dzienniku Parkiet

parkiet.com – Obligacje korporacyjne. Alternatywa dla akcji?

Poniżej również treść Felietonu:

Okresowe publikacje sprawozdań finansowych pozwalają inwestorom na bieżąco monitorować sytuację spółki, a terminowe spłaty odsetek czy wykupy obligacji budują zaufanie przed wejściem na GPW.

Jeszcze kilka lat temu spółki w Polsce, stojąc przed problemem sfinansowania rozwoju, miały tak naprawdę do wyboru dwa podstawowe zewnętrzne źródła finansowania, tj. kredyt bankowy lub emisję akcji i wejście na GPW. Jednakże w ostatnich latach paleta dostępnych źródeł kapitału istotnie się poszerzyła i do podstawowych instrumentów wykorzystywanych na szerszą skalę dołączyły fundusze private equity/venture capital (coraz częściej również w pakietach mniejszościowych), jako instrument akcyjny, oraz obligacje korporacyjne, jako instrument dłużny. Sytuacja ta pozwala spółkom lepiej układać strukturę kapitału, uwzględniając przede wszystkim takie czynniki, jak trwałość finansowania, jego koszt, elastyczność, struktura właścicielska oraz obowiązki, w tym informacyjne.

Kredyty bankowe, z oczywistych względów, cały czas są najczęściej wybieranym źródłem finansowania przedsiębiorstw w Polsce. Niemniej w kontekście rosnącego z roku na rok rynku obligacji korporacyjnych warto się zastanowić czy obligacje stanowią alternatywę dla emisji akcji, czy to raczej instrument komplementarny.

Z punktu widzenia samego zaspokojenia potrzeb kapitałowych przedsiębiorstwa w krótkim terminie jasne jest, że różne źródła finansowania, w tym akcje i obligacje, stanowią alternatywę. Jednakże patrząc w dłuższym terminie, a w szczególności biorąc pod uwagę strategię rozwoju przedsiębiorstwa, w tym finansowania jego rozwoju, zdecydowanie instrumenty te mogą być wykorzystywane komplementarnie.

Przede wszystkim instrumenty te, ze względu na ich odmiennych charakter (kapitały własne vs zobowiązania), mogą być skutecznie łączone, tj. co do zasady im większe kapitały własne, tym więcej miejsca w bilansie spółki na dług, w tym obligacje. Takie połączenie jest również korzystne dla właściciela, który w celu pozyskania określonej wartości kapitału dla spółki może być mniej rozwadniany, przez wykorzystanie obligacji. Emisja akcji może być wykorzystywana np. do finansowania bardziej ryzykownych projektów, natomiast obligacje do bardziej powtarzalnych, które z różnych względów nie mogą być sfinansowane z kredytu bankowego. Przykładami mogą być ostatnie transakcje na rynku deweloperów mieszkaniowych, na którym emisje obligacji są standardowo wykorzystywane do nabywania nowych gruntów pod kolejne projekty deweloperskie, natomiast emisje akcji finansowały np. wejście na nowy rynek lub akwizycje. Wspomnieć tu można o Lokum Deweloper, które przeprowadziło IPO m.in. w celu wejścia do Krakowa. I o ostatnio przeprowadzonym SPO przez Robyg w celu wejścia na nowe rynki czy sfinansowaniu przez Archicom akwizycji mLocum przez podniesienie kapitału. Wszystkie te podmioty jednocześnie finansują się obligacjami, wykorzystując je do mniej ryzykownych projektów.

Dodatkowo przeprowadzenie emisji akcji może wpływać na koszt finansowania dłużnego i jego dostępność. Myślę tu o funduszach PE/VC, które uwiarygadniają dany podmiot, ale przede wszystkich o wejściu spółki na GPW. Podmioty notowane na giełdzie mają zdecydowanie ułatwiony dostęp do finansowania długiem oraz mogą liczyć na istotnie lepsze parametry, w tym niższe oprocentowanie czy brak zabezpieczeń. Wynika to głównie z zaufania budowanego wśród inwestorów, przede wszystkim instytucjonalnych, którzy „pokrywają” dane podmioty czy są zaangażowanie w nie kapitałowo. Pozwala to im również na szybsze podejmowanie decyzji inwestycyjnych oraz łatwiejsze zwiększania zaangażowania w przyszłości wraz z rozwojem spółki.

Co również istotne, często spółki odwracają kolejność i najpierw emitują obligacje, które stają się dla nich pierwszym krokiem na rynku kapitałowym. Uzasadnieniem takiego schematu wchodzenia na rynek kapitałowy są szybkość przeprowadzania emisji obligacji oraz brak dzielenia się udziałami w pierwszym kroku. Okresowe publikacje sprawozdań finansowych pozwalają inwestorom na bieżąco monitorować sytuację spółki, a terminowe spłaty odsetek czy wykupy obligacji budują zaufanie, które następnie może się przełożyć na lepszy odbiór wśród inwestorów w momencie wejścia spółki na GPW.

W mojej ocenie obligacje korporacyjne to przede wszystkim instrument komplementarny wobec emisji akcji. Bardzo często oba te instrumenty idą w parze (w różnej konfiguracji) z korzyścią dla spółki. Ich wykorzystanie uświadamia również właścicielom spółek, że rynek kapitałowy i związane z nim obowiązki informacyjne nie są dla nich zagrożeniem, ale stanowią szansę dalszego, szybszego rozwoju, co wpływa na podjęcie decyzji o kolejnych krokach w postaci kolejnych emisji obligacji lub akcji.


Parkiet TV: Ożywienie na rynku mieszkaniowym ma zdrowe podstawy. Wywiad z Mateuszem Muchą

31.07.2017

Mateusz Mucha z Domu Maklerskiego Navigator był gościem poniedziałkowego Parkiet TV. Link do pełnego wywiadu oraz podsumowanie poniżej:

Link – Parkiet.com

Duży popyt na mieszkania równoważony jest wysoką podażą – powiedział Mateusz Mucha z Domu Maklerskiego Navigator, gość poniedziałkowego #PROSTOzPARKIETU

Dom Maklerski Navigator wydał właśnie bardzo ciekawy raport na temat deweloperów. Czy można mówić o hossie w tej branży?

Zdecydowanie tego typu firmy mają obecnie bardzo dobry okres. W naszym raporcie przeanalizowaliśmy sytuację 14 największych deweloperów, którzy mają obligacje na Catalyst o wartości co najmniej 15 mln zł. Przeanalizowani deweloperzy w I połowie roku sprzedali 10 050 lokali, co oznacza wzrost o 20 proc. w porównaniu z I połową 2016 r.

Sprzedali, czyli…

czyli podpisali przedwstępne umowy deweloperskie. Jest to wskaźnik wyprzedzający, który pokazuje, jakie wyniki będą pokazywać deweloperzy w kolejnych okresach. Czas od sprzedaży do przekazania mieszkania, w zależności na którym etapie inwestycji mieszkanie jest sprzedawane, średnio wynosi około roku i wtedy widać to już w wynikach dewelopera.

Można stwierdzić, że mieszkania rozchodzą się na pniu?

Sprzedają się bardzo szybko. Dostajemy nawet sygnały, że deweloperzy rozpoczynają sprzedaż mieszkań już przed uzyskaniem pozwolenia na budowę, co pokazuje, że Kowalski jest w stanie zaryzykować i kupić lokal na bardzo wczesnym etapie inwestycji. Popyt jest duży.

Z czego wynika tak duży popyt?

Jest kilka czynników. Jednym z nich są rekordowo niskie poziomy stóp procentowych, utrzymujących się na polskim rynku już dość długo. To bardzo wpływa na rynek nieruchomości.

Rośnie m.in. zdolność kredytowa Polaków…

Są jeszcze dwa efekty tak niskich stóp procentowych. Sami deweloperzy płacą mniej za finansowanie, ponieważ WIBOR na poziomie 1,8 proc. jest rekordowo nisko. Natomiast największych, najbardziej oddziałującym efektem jest to, że Kowalski, widząc jaki jest obecnie poziom oprocentowania lokat, przesuwa oszczędności w kierunku kupna mieszkania pod inwestycję. Udział zakupów inwestycyjnych u deweloperów sięga nawet 50 proc. Te mieszkania są potem przeznaczane na najem. Innym czynnikiem, poza niskimi stopami procentowymi, który wspiera sytuację deweloperów, jest imigracja zarobkowa z Ukrainy czy Białorusi. Ci imigranci bardzo mocno oddziałują na rynek najmu. Tutaj ceny idą do góry, a skoro tak, to wyższe stopy z inwestycji osiągają Kowalscy. W związku z tym łatwiej jest im lokować środki w kolejne lokale. Ten czynnik pozwala deweloperom utrzymywać ceny na dosyć stabilnym pułapie, ponieważ zastępowanie polskiej siły roboczej ukraińską zmniejsza presję płac i pozwala utrzymywać koszty w ryzach.

Nie ma ryzyka, że ceny mieszkań w Polsce poszybują w górę w znacznie szybszym tempie niż dotąd, jak ma to miejsce np. na Węgrzech?

Tego typu wzrost obserwowaliśmy już w latach 2006–2008. Myślę, że obecnie sytuacja jest zgoła inna. Wysoki popyt na mieszkania równoważony jest wysoką podażą mieszkań, czego nie było w latach 2006–2008. Jeśli chodzi o ceny mieszkań np. w Warszawie to one pozostają stabilne. W ostatnich trzech latach wzrosły o około 5 proc. Średnia cena transakcyjna wynosi teraz 7,7 tys. za metr kwadratowy. Z kolei na rynkach bardziej lokalnych, jak Wrocław, Trójmiasto, w ciągu ostatnich trzech lat miały miejsce dość znaczące zwyżki, sięgające około 20 proc. Tam sytuacja jest nieco inna. Mamy do czynienia z dość mocnym rozwojem rynku biurowego, który również ściąga pracowników, w związku z czym deweloperzy chętniej tam inwestują, a ludzie się osiedlają.

Są jakieś oznaki przegrzania rynku nieruchomości?

Ceny są dość stabilne. Ożywienie na rynku ma zdrowe podstawy. Czy mamy do czynienia z bańką okaże się w najbliższym czasie.

Jaki jest zatem scenariusz na kolejne lata?

Jest kilka elementów, które mają wpływ na rynek nieruchomości. Poziom stóp procentowych, zgodnie z zapowiedziami NBP, do końca 2018 r. ma się utrzymać na tym samym poziomie. Wygaszany jest program „MdM”. Wiadomo, że jest to sama końcówka. Zobaczymy jak sobie poradzą deweloperzy, którzy mieli ofertę skrojoną typowo pod klienta z „MdM”. Na pewno w ten sektor może najmocniej uderzyć program Mieszkanie+, który ma przyspieszyć. Słyszeliśmy już o pierwszych realizacjach w Warszawie na działkach Poczty Polskiej, mówi się też o Ursynowie. Zobaczymy co z tych planów wyjdzie. Czynnikiem dodatkowo stymulującym wyniki deweloperów może być ustawa o REIT. To zdecydowanie podtrzyma dobrą passę deweloperów, ponieważ pojawi się wówczas inny odbiorca, który może kupować całe bloki mieszkalne pod wynajem.

W jaki sposób dobra koniunktura w branży przekłada się bezpośrednio na deweloperów? Czy szukają oni źródeł finansowania?

Jeśli chodzi o zadłużenie widać wzmożone zainteresowanie deweloperów obligacjami, ale nie jest to dwukrotny wzrost. Obecnie zadłużenie analizowanych przez nas deweloperów, licząc kredyty oraz inne zobowiązania finansowe, sięga 4,9 mld zł, z czego obligacje to 2,6 mld zł, więc stanowią około 55 proc. udziału w zadłużeniu. Natomiast dług netto, z racji tego, że deweloperzy utrzymują również sporo gotówki na rachunkach powierniczych i oczywiście również bezpośrednio na rachunkach firmowych spółek, wynosi ponad 2 mld zł. Zatem zobowiązania finansowe pomniejszone o środki pieniężne są na pułapie 2,8 mld zł. Dług netto lekko wzrósł na koniec I kwartału w porównaniu z końcem roku, aczkolwiek jest to poziom stabilny. Zwiększa się natomiast wartość obligacji w ramach struktury finansowania. Deweloperom zdecydowanie podoba się ten instrument, który jest dla nich bardzo elastyczny i umożliwia łatwe przemieszczanie środków pomiędzy inwestycjami, ale przede wszystkim umożliwia również zakup gruntów, czego z reguły nie finansują banki.

Czy warto dziś się przyjrzeć ofercie deweloperów na rynku Catalyst?

Warto zapoznać się z ofertą. Należy przemyśleć, jak długi papier nas interesuje. Obecnie świeżo wypuszczane przez deweloperów oferty mają trzy-, czteroletni czas zapadalności. Musimy sobie zadać pytanie, czy za trzy, cztery lata w naszej ocenie ten deweloper będzie miał wystarczające środki, żeby te obligacje spłacić, czy nie. Na rynku Catalyst dostępne są oczywiście również krótsze papiery, gdzie zdecydowanie łatwiej o taką ocenę.


Zapisz się na newsletter

* Pole obowiązkowe